***
Wysoka, dobrze zbudowana postać czarnoskórego aurora w niebieskiej szacie zszokowała obojga.
-Hermiona, Draco!-Przywitał się z nimi wesoło, nie zważając na ich osłupienie. Z wielkim uśmiechem na ustach usiadł obok Ślizgona, który już się opanował i na powrót przybrał maskę seksownego aroganta. Niech będzie przeklęty...
-Kingsley?-Spytała głupio Gryfonka.
-We własnej osobie-wyszczerzył się do niej.-Przyszedłem do ciebie-wskazał Hermionę- z bardzo ważną sprawą. Byłbym wielce szczęśliwy, gdybyś zgodziła się zwrócić większą uwagę na tego chłopca.
Dziewczyna dopiero teraz zauważyła stojącego za nim chłopaka w czarnych szkolnych szatach. Nie zauważyła żadnych barw przynależności do jednego z czterech Domów, więc zapewne to pierwszoklasista.-Pomyślała. Brązowe loczki opadały mu na czoło. Niebieskie oczy wpatrywały się w nią z dziwną intensywnością. Widziała już gdzieś to spojrzenie, które przeszywało cię na wskroś, zaglądało w najgłębsze zakamarki twojej duszy poznając najskrytsze myśli i pragnienia. Poczuła się nieco skrępowana. To dziwne. Stawała wiele razy oko w oko z samą śmiercią, ale dopiero pod tym spojrzeniem czuła dziwne mrowienie pod skórą. Tak samo się czuła, gdy spoglądał na nią dyrektor Hogwartu.
-Dlaczego miałaby zajmować się jakimś pierwszoroczniakiem?-Spytał cynicznie Malfoy.-Nie możesz poprosić kogoś innego? Na przykład Złotego Dziecka? On ucieszyłby się gdyby miał kolejną osobę w gronie swoich wielbicieli.-Jego głos ociekał sarkazmem. Hermiona już chciała mu odpyskować, aby się zamknął bo to nie jego sprawa, ale uprzedził ją mężczyzna.
-Było to brane pod uwagę Draco.-Auror ruchem ręki wskazał chłopakowi miejsce obok Gryfonki.-William Dark. Jego rodzice wyraźnie poprosili o to, abyś to ty się nim zaopiekowała. Hermiono wierzę, że sobie poradzisz z dość oczywistego powodu.-Dziewczyna nie kryła przerażenia. Skąd on o tym wie? Skarciła się w myślach. Przecież pracuje dla Ministerstwa. Musiał się dowiedzieć.-Co do ciebie Draco sądzę, że w razie potrzeby pomożesz naszej kochanej Hermionie.
-Po co? Nie chcę jego pomocy. Sama sobie poradzę. Poza tym, czemu on miałby mi pomagać? To, że jest w Zakonie nie upoważnia go do tego, żeby utrzymywać ze mną jakąś większą znajomość-Chłód w jej głosie sprawił, że chłopiec począł się bardziej jej przyglądać. Jak los mógł znowu z niej zadrwić? No jak?! Normalnie...
-Sami się przekonacie, że "większe znajomości" jak to określiłaś przydają się.-Odparł Shecklebolt z zatroskanym wyrazem twarzy.-Albus zgodził się wraz z resztą, że wśród młodych członków Zakonu Feniksa przyda się eee... bliższe poznanie.
-Ale, dlaczego akurat on?!-Wskazała na Ślizgona.
-Bo z nim masz najmniejszą zażyłość, a ja nie będę kwestionował decyzji Zakonu.-Odparł spokojnie auror.
Dziewczyna westchnęła zrezygnowana. Skoro nie ma, co się lubi to się lubi, co się ma-pomyślała.-Zadawała sobie w myślach setki pytań, na które nie znała odpowiedzi. Na razie.
-No dobra, zajmę się chłopcem.
-Chyba „zajmiemy”-poprawił ją Malfoy.-Och Granger, Granger... Ja rozumiem, że w moim towarzystwie kobiety tracą głowę, ale żeby stracić słuch? Tego jeszcze nie było.
Jego olśniewający uśmiech, który mógł z ogromnym powodzeniem należeć do jakieś gwiazdy sprawiał, że aż się w niej gotowało ze złości.
-Zamknij się!-Warknęła.
Jednak po chwili Gryfonka opanowała się szybko. Nie chciała dopuścić do tego, aby nowy uczeń Hogwartu widział, jak traci nad sobą panowanie. Przecież musi być lepsza od tej pyszałkowatej tlenionej fretki.
-Ona zgadza się Kingsley-rzucił Ślizgon.-Jest wniebowzięta, że będzie nas łączyć dodatkowy obowiązek, a nie tylko wspólne chwile spędzone sam na sam.
Po tych słowach dziewczyna zaczerwieniła się ze złości po same cebulki włosów. Posłała mu miażdżące spojrzenie, które nie zrobiło na nim wrażenia. Z ironicznym uśmiechem na twarzy przyglądał się jej. Miała ogromną ochotę uderzyć go czymś.
-No to załatwione-klasnął w ręce auror, po czym podniósł się z miejsca.-Mam nadzieję, że sobie poradzicie. Miłej zabawy-to powiedziawszy puścił Malfoy’owi oczko, pożegnał się i tyle go widzieli.
Dziewczyna była wściekła. Z wielkim trudem skierowała swą uwagę na chłopca siedzącego obok niej. Wyciągnęła do niego rękę w geście powitania.
-Jestem Hermiona Granger. W Hogwarcie należę do Gryffindoru i w tym roku będę Prefektem Naczelnym. Moim zadaniem będzie przypilnowanie, aby był porządek na korytarzu.-Uśmiechnęła się do niego ciepło, a Draco widząc to zapragnął się zamienić z chłopakiem miejscami i patrzeć jak uśmiecha się w ten sposób do niego. Z tą dziwną czułością w zielonych oczach...-Pamiętaj, że zawsze możesz się zwrócić do mnie o pomoc. Nie ważne, co się stanie, pomogę ci. Możesz liczyć na mnie.
William uśmiechnął się delikatnie, po czym przeniósł wzrok na Ślizgona. Ten uśmiechnął się do niego (o dziwo) NORMALNYM uśmiechem i również przywitał się z chłopcem.
-Jestem Draco Malfoy. W Hogwarcie należę do Slytherinu i będę Prefektem Naczelnym. Jestem najbardziej pożądanym ciachem przez wszystkie dziewczęta na tej planecie, włączając w to oczywiście siedzącą obok ciebie Granger, która w myślach planuje moją śmierć.
Sparodiował ją. Jednak w swojej wypowiedzi (o Merlinie) mówił prawdę. Poznał to po wyrazie jej oczu. Zwłaszcza o tym, że Hermiona rozważała w tym akurat momencie rzucenie w niego Avadą. Jednak wpadła na lepszy pomysł-najpierw potraktuje go Cruciatusem, a dopiero później Avadą. Postanowiła jednak pohamować swoje mordercze zamiary na czas nieokreślony i uspokoić nerwy. Hmn...-Zamyśliła się.-Zaklęcie Crucio, będzie ciężkie w wykonaniu. Nie chciała już krzywdzić nikogo. Nawet jego, ale... przecież jest mnóstwo innych zaklęć, które mogą pomóc jej w uprzykrzaniu życia pyszałkowatemu Ślizgonowi.
William z szerokim uśmiechem przyjął tę ostatnią rewelację pewny, że Malfoy żartuje, po czym wstał nagle, jakby sobie coś przypomniał. Był troszkę poddenerwowany.
-Ja umówiłem się z Tom’em, że do niego wpadnę po rozmowie z wami-powiedział szybko.
-No to idź-rzekła z uśmiechem Gryfonka.-Później pogadamy.
-Tak idź-poparł ją blondyn.- Mam nadzieję, że trafisz do mojego Domu, gdzie trafiają najlepsi.
-Ja chyba jednak wolę trafić do Domu Hermiony, -a widząc zaskoczenie na jego twarzy dodał.-Tam zapewne jest więcej ładnych dziewczyn, takich jak Hermiona.
Młody czarodziej uśmiechnął się z dziwnym błyskiem w niebieskich tęczówkach, po czym wybiegł z przedziału pozostawiając zadowolonego Ślizgona i złą Gryfonkę. Dziewczyna wstała gwałtownie i oskarżycielskim tonem zawołała:
-Jak możesz już na samym początku deprawować Willa?-Blondyn również się podniósł. Stali teraz dość blisko siebie. Na tyle, blisko, że Hermiona widziała srebrne plamki w jego oczach. Uśmiechnął się do niej uwodzicielsko.
-Och skarbie... Po prostu wie, z kogo ma brać przykład. Muszę przyznać, że ma dobry gust, jeśli chodzi o kobiety...
-Ale...
Nie zdążyła nic skomentować, ponieważ pociągiem nagle szarpnęło. Gryfonka wpadła na Malfoy’a i w efekcie wylądowała mu na kolanach. Chciała zaraz wstać, ale zamknął ją w żelaznym uścisku. Miała wrażenie, że znajduje się w klatce. Wolała nie myśleć, w jak dwuznacznej są pozycji. Do tego czuła jego oddech na sobie, od, którego przebiegł ją dreszcz. Ich twarze niemal się stykały. Zapach jego perfum otumaniał ją powoli. Musiała uciec jak najszybciej z objęć tlenionej fretki.
-Puść mnie-szepnęła i przymknęła powieki. Nie mogła znieść widoku stalowoszarych oczu. Bała się, że w nich utonie. Jego jedyną reakcją na jej słowa było jeszcze bardziej przygarnięcie jej do siebie.-Draco proszę.
Nawet błagalna nuta w jej głosie nic nie zmieniła, a właściwie zmieniła niejedno. Zapragnął, bowiem, aby częściej mówiła mu po imieniu. Lekko musnął jej wargi swoimi, po czym pocałował ją delikatnie.
-Naprawdę tego chcesz?-Szepnął jej do ucha przegryzając jednocześnie jego płatek.
Wrócił do jej ust. Tym razem pocałował ją zdecydowanie. Wyczuł lekki opór, ale nic więcej. Zdziwił się. Był pewny, że zacznie się rzucać, wyzywać go i wołać o pomoc. Tymczasem, co ona zrobiła? Po krótkiej chwili odwzajemniła pocałunek w taki sposób, że aż zaparło mu dech w piersi. Jego ciało żądało więcej. Nie wystarczył mu namiętny według niego całus. Malfoy czuł się niczym narkoman, który po zbyt długim odstępie czasu dorwał się do upragnionego narkotyku. Lub akromantula, która od wielu dni nic nie jadła, a teraz złapała swoją ofiarę. Poczuł przyjemne ciepło rozchodzące się po całym ciele.
Hermiono, co ty robisz?-Pytała samą siebie-przerwij to! Lecz cichutki dźwięk rozsądku został skutecznie zagłuszony przez namiętny pocałunek największego ciacha na tej planecie. Jak się z tym czuła? Wyśmienicie i podle zarazem.
Wtem ktoś gwałtownie otworzył drzwi przedziału. Momentalnie oderwała się od Malfoy’a.
-Och nie...-Jęknęła.
-Hermiono! Co ty robisz?!
I co ja mam teraz czytać nooo? nie mam co ze sobą zrobić! pospiesz się <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Bardzo mi się podoba Twój blog.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: dramione-zbutowane-uczucie.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę wwny, Alex_x.